Zamki na Piasku Zamki na Piasku
1599
BLOG

Biali i Murzyni

Zamki na Piasku Zamki na Piasku Polityka Obserwuj notkę 23

Generalnie: unikam prowadzenie dyskusji o sympatiach i antypatiach politycznych w świecie rzeczywistym.

Po prostu dlatego, że większość osób jest głęboko nasączona idiosynkrazjami i uprzedzeniami a stan ich emocji jest podwyższony tak dalece, że łatwo jest sprawić, aby był bliski przekroczenia cienkiej, czerwonej linii. Za nią zaś wylewa się i bulgocze ocean czystej, 100% nienawiści. Aż żal, że tego paliwa nie da się przekształcić w energię dostarczaną do naszych domów.

Dyskusja staje irracjonalna choćby na poziomie zwykłego znaczenia słów. Przykład demokracja: jest to nic innego jak rządy większości. To wydaje się oczywiste. Władzę zdobywa się w drodze wyborów a więc ci, którzy mają w ramach danej procedury prawnej mają po stronie większość obywateli uzyskują mandat do sprawowania władzy. Mogło mi się nie podobać z takich czy innych powodów to, że wybory zostały wygrane przez taką albo inną partię, ale to nie zmieniało prostego faktu, który byłem gotów uznać: taka była wola większości. Był to, jak sądzę, powszechny konsensus do chwili, gdy tych wyborów nie wygrała prawica. Od tego momentu stało się dla tych, co przegrali jasne, że nastąpił koniec demokracji. Jak wskazuje Leszek Balcerowicz – demokrację można zniszczyć na 2 sposoby: pierwszy z nich to zamach stanu a drugi ma charakter pełzający czyli  „demokratycznie wybrane władze ograniczają możliwości konkurowania w polityce, niekiedy aż do punktu, gdy nadal są wybory, ale ich nie ma. Takie złe transformacje obserwujemy w ostatnich latach na świecie, np. w Rosji Putina, w Turcji Erdogana, w Wenezueli za Chaveza i Maduro, na Węgrzech za Orbána. Kaczyński z PiS i przyległościami (np. Gowinem) starają się dołączyć Polskę do tej grupy pod hasłem "dobrej zmiany". Dalej L. Balcerowicz precyzuje, co ma na myśli pisząc o pełzającym zamachu na demokrację, który – jego zdaniem - polega na:

a)ograniczaniu swobód obywatelskich, np. przez restrykcje na zakładanie i działanie niezależnych organizacji czy na demonstrowanie, zob. Rosja Putina,

b)opanowywaniu służb specjalnych, prokuratury, policji i innych organów po to, by móc użyć ich przeciwko opozycji. I tu Putin jest wzorem,

c)zwiększaniu puli stanowisk do podziału, by móc przekupywać zwolenników posadami i straszyć oponentów zwolnieniem,

d)przechwytywaniu mediów, by działały jako narzędzie propagandy wymierzone w oponentów.

Niestety, na tym L. Balcerowicz przerywa swoje rozważania nie wskazując przykładów, które jego zdaniem uzasadniałyby pogląd o tym, że właśnie prawica zmierza w kierunku pełzającego zamachu stanu.

Całkiem możliwe, że ktoś, kto popiera opozycję  napisze, że przez prawicę zostały przechwycone media. Jak dalej rozmawiać i o czym? Doszliśmy do ściany: do tej pory takim osobom absolutnie odpowiadała sytuacja w której media znajdowały się w jednych rękach ideologicznych tj. niechętnych prawicy i nawet wokół przydzielania koncesji telewizji Trwam było robione wszystko, aby tej koncesji nie przyznać. Nikt nie czuł nawet zażenowany, choć jest z pewnością zwolennikiem pluralizmu i wszelkich innych wolnościowych izmów. Mimo, że wolność wypowiedzi jest cenna i demokratyczna a cenzura jest niedopuszczalna. Ale tylko na płaszczyźnie werbalnej. Można ująć to w taki jeszcze sposób: możemy Was i prawicowe poglądy znieść o tyle, o ile są niszowe – istnieją poza głównym nurtem, w jakieś rzeczce, której nie zaznacza się nawet na mapie. To są granice tolerancji: wymownym przykładem jest niedawny protest przeciw zmianom w radiowej Trójce, która znalazła odbicie w haśle – „Oni są przejazdem – my jesteśmy u siebie”. Akurat słucham Trójki w drodze do pracy i przyznam szczerze, że jedyną zmianą jest to, że pojawił się Paweł Lisicki. Ujmując sprawę syntetycznie: takie się od 89 roku w państwie polskim wytworzyły stosunki, że istniała lepsza, bielsza część społeczeństwa w Polsce, które poglądy mogą być prezentowane i ta gorsza, ciemniejsza część, która ma prawo do słuchania poglądów jedynie słusznych i obowiązek milczenia. To teraz Murzyni mają mieć coś nam ciekawego do powiedzenia?

Mógłbym dalej brnąc w kolejne przykłady, ale uważam, że jest to bez sensu.

Co zatem robię wówczas, gdy pojawia się temat polityczny i jednak jedni i drudzy biorą się za łby aż leci kurz?

Nie mówię, że każdy z Was ma trochę racji tylko zależy w jakiej sprawie i w którym momencie.

Moje częste pytanie jest takie: czy wiecie w jakich krajach Europy sędziowie mają immunitet?

Następnie odpowiadam: Białoruś, Rosja, Słowenia, Serbia, Litwa, Łotwa, Bułgaria, Albania, Chorwacja.

To jest nasz krąg kultury prawnej.

A gdzie sędziowie nie mają specjalnego immunitetu w sprawach karnych?

We Francji, w Niemczech, w Danii, Hiszpanii, na Węgrzech, w Szwecji, w Irlandii, we Włoszech, w Grecji, na Cyprze, w Finlandii, w Austrii, w Szwajcarii, w Wielkiej Brytanii a także innych krajach, gdzie przyjęto anglosaski system prawny (USA, Kanada, Australia).

I pozwalam sobie powiedzieć dalej: opozycja mówi, że taki immunitet gwarantuje, że sędzia będzie wolny od szantażów, prowokacji, nacisków itp. Więc jak to jest, że sędziowie duńscy czy fińscy są w stanie orzekać niezawiśle? Bez immunitetu?

Stworzyliśmy lub pozwoliliśmy stworzyć – to jest moja częsta konstatacja – nienormalne państwo. Nienormalne, bo uważamy, że liczba formalnych zabezpieczeń niezawisłości sędziowskiej jest niezbędna do tego, aby sędzia był niezwisły. Tak jakby wszyscy zapomnieli, że przede wszystkim uczciwość, logiczne myślenie, doświadczenie życiowe i szacunek do innych ludzi, dla których często sprawa w sądzie jest ich życiową sprawą, są przesłankami do wydawania wyroków sprawiedliwych – zgodnych z prawdą i prawem.

Nienormalne – w jeszcze głębszym tego słowa znaczeniu – bowiem przez dwadzieścia kilka lat społeczeństwo zostało podzielone na tych, których głos jest słyszany i na tych, których głos jest lekceważony. Jak w apartheidzie: na białych i Murzynów. Biali sprawują władzę i zawsze mają rację. Murzyni do roboty.

Dziś, jak sądzę, zbieramy owoce tego podziału, który był kreślony coraz ostrzejszą, coraz grubszą kreską. Proszę jednak nie pisać, że wszyscy tak samo mocno kreślili – opinia o głupich, zacofanych Murzynach była pracowicie wykuwana słowo po słowie i dzień po dniu przez tych, którzy dla słowa mówionego i pisanego mieli przestrzeń radiową, telewizyjną, papierową.

I wcale nie o to chodzi, że podziały są złe: nie ma przecież jednolicie sformatowanego myślowo społeczeństwa chyba, że jest to społeczeństwo totalitarne. To naturalne, że się różnimy. Nawet nie chodzi o to, aby różnić się pięknie. Chodzi o to do jakiego stanu daliśmy się doprowadzić, że uważamy, iż np. w donoszeniu na własne państwo wielu z nas nie widzi nic właściwego. Wymieńcie proszę inny kraj w Europie w którym sprawy wagi państwowej są włóczone przed tą lub ową komisję… bo przegrani nie są zadowoleni z wyników wyborów.

Normalnie kiedyś to się nazywało zdradą. Dziś się to nazywa walką o demokrację. Słowa tak używane tracą sens i nie jest dziwnym, że porozumieć się coraz trudniej.

Generalnie więc unikam prowadzenie dyskusji o sympatiach i antypatiach politycznych w świecie rzeczywistym.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka