Zamki na Piasku Zamki na Piasku
1692
BLOG

Nie żyjemy już w tym kraju

Zamki na Piasku Zamki na Piasku Polityka Obserwuj notkę 79

Gdyby uwierzyć, choćby przez chwilę, w to, co przewija się w narracji Komitetu Obrony Demokracji i innych sił politycznych sprzysiężonych z Komitetem to można byłoby ułożyć sobie następujący obraz Polski:

- to kraj w którym ostatnie wolne wybory odbyły się w 2011 roku (do parlamentu) i rok wcześniej (na urząd Prezydenta RP)

- to kraj, który zmierza w stronę Korei Północnej a przynajmniej Białorusi

- to kraj, który chce opuścić błękitne szeregi Unii Europejskiej

- to kraj w którym nie ma już demokracji

- to kraj w którym już panuje dyktatura lub za chwilę, ale to za krótką chwilę będzie panować

- to kraj w którym wywłaszcza się Polaków z ich demokratycznych praw

- to kraj w którym przeprowadzony został zamach stanu

- to kraj w którym następne wybory do Sejmu i Senatu zostaną sfałszowane o ile się w ogóle odbędą

- to kraj w którym likwiduje się wolne media

- to kraj w którym już panuje faszyzm lub zaraz to się stanie

- to kraj w którym za chwilę przestaniemy być wolnymi ludźmi.

W każdym razie nie jest dobrze w tym kraju. To pojęcie - ten kraj jest jakoś tak mocno zakorzenione w tej grupie osób przebywających na terytorium Polski. W roku 1968 używał go jeden z Komandosów pisząc zarówno o tym kraju i tym narodzie.

Tak czy inaczej - polemizowanie z osobą, która w każdą z tych rzeczy z osobna lub we wszystkie wierzy jest skazane na porażkę. Trzeba byłoby od nowa dokonywać definiowania słów i pojęć już raz zdefiniowanych. Krok po kroku trzeba byłoby przejść proces opisania świata na nowo. Wiesz, demokracja to jest to i to i w demokracji tak się zdarza, że raz sprawują władzę jedni a raz drudzy, bo taka jest wola wyborców. Tylko na taki proces trzeba mieć i czas i ochotę.

W mojej ocenie większości Polaków to popiskiwanie, nawet agresywne, nic nie obchodzi i jest daremne. Ćwierć miliona osób w Warszawie też jest mało interesujące (o ile w ogóle ćwierć miliona to prawda). W porządku, pokrzyczeli, zademonstrowali i co z tego ma niby wyniknąć? Władza ma po tej manifestacji niewielkiej liczby Polaków abdykować?

Przeciętny człowiek, władający - jako tako – rozumem, zgodnie z instrukcją jego użytkowania, widzi przepaść pomiędzy rzeczywistością a obrazem zniewolonego kraju wyłaniającym się ze słów opozycji. To jest aksamitna, propagandowa wojna elity, która płacze nad utraconą pozycją budowaną lat 70. Ja rozumiem Krystynę Jandę i pewnych ludzi z jej środowiska, którzy stracili na tym, że władzę objęła prawica. To bolesne, gdy na prywatny teatr nie dostaje się publicznej dotacji w kwocie 1,5 mln. zł a zaledwie 150 tys. zł. Ale, co począć pani Krysiu – kapitalizm, psia jego mać. Nie ma darmowych obiadów – trzeba komuś nie dać, aby komuś dać.

Ten dysonans, ten rażący kontrast pomiędzy tym, co istnieje realnie a tym, co nie istnieje inaczej jak tylko w słowach sprawia, że nawet, gdy komuś rozsądnemu nie odpowiadają rządu prawicy to nie widzi w Komitecie i innych partiach orbitujących wokół Komitetu sensowniejszej alternatywy.

Gdyby większości było tak dobrze, jak było dobrze tym, którzy w 2015 roku stracili władzę to, ci którzy ją wówczas stracili nigdy by jej nie stracili.

Ale tak nie było zaś łaska wyborców, inaczej niż łaska pańska, na pstrym koniu nie jeździ.  Bunt mas (nie lubię tego słowa, ale trudno) nie rodzi się, w moim przekonaniu, z abstrakcyjnych idei, które opisują lepszy świat, ale z tego, że świat doskwiera tak, że dłużej tego znosić się nie da i coś z tym trzeba zrobić. Jak napisał w swoim czasie Martin Luther King bunty są językiem niewysłuchanych i tak stało się w roju 2015, gdy suweren postanowił przekazać władzę komu innemu niż ci, którzy dotychczas nią dysponowali.  

W każdym razie język ludzi sytych, śniących o powrocie do dawnego świata, język nie zawierający opisu rzeczywistość, ale jej mistyfikację nikogo i nic w nikim nie poruszy.

Z mojego punktu widzenia zaś ja, po raz pierwszy od wielu lat, czuję się w Polsce jak w Polsce a nie w tym kraju w którym poprzednia władza nie była w stanie ani przywracać pamięci i blasku Żołnierzom Wyklętym ani obchodzić Dnia Flagi, ale za to potrafiła tworzyć orła z czekolady, który coś może.

Może i coś mógł, ale teraz już nie może przygnieciony różowym balonikiem a może i nawet zjedzony.

W mojej ocenie Polacy wracają do polskości. Wystarczyło zobaczyć liczbę biało –czerwonych flag w dniu 3 maja w prywatnych domach. Na to zaś Komitet i jego akolici nie mają odpowiedzi. Nie tyle, że żadnej, ale żadnej sensownej. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka