Między zajączkiem a Męką Pańską.
Między kurczaczkiem a koroną cierniową.
Takie są oto nasze chrześcijańskie święta wielkanocne.
W Wielki Piątek od lat nawiedza mnie uporczywie ta sama refleksja.
Gdy jedni myślą o niesprawiedliwości, bo przecież podjęto decyzję, aby zabić niewinnego…
Gdy inni myślą o konieczności cierpienia, bo Chrystus wypełnia misję Boga wcześniej już zaplanowaną…
Ja myślę o pośpiechu. W pośpiechu jest zamysł diabła.
Mój ulubiony pisarz horrorów, z Portland nad Atlantykiem, Stephen King w cyklu „Mroczna Wieża” posłużył się sformułowaniem – Czas przyspieszył.
To wyrażenie doskonale oddaje to, co się zdarzyło w mieście położonym na Wyżynie Judzkiej, w Jerozolimie.
Czas przyspieszył.
Nie jest niczym odkrywczym, że Żydzi, tak jak zresztą i wszystkie ludy zamieszkujące ziemię, żyjący w czasach Chrystusa mieli procedurę regulującą postępowanie w sprawach karnych, w sprawach, które mogły zakończyć się wydaniem wyroku skazującego na śmierć.
Reguły procesowe zostały po wielokroć złamane, bo czas przyspieszył.
Proces został przeprowadzony w domu najwyższego kapłana, choć powinien być przeprowadzony w budynku Sanhedrynu.
Aresztowanie nastąpiło w nocy.
Proces toczył się pod osłoną nocy.
Występujący przeciw Jezusowi nie dysponowali żadnym formalnym oskarżeniem, skonkretyzowanymi i opartymi na faktach zarzutami – można powiedzieć, że w trakcie procesu przed sądem rodził się akt oskarżenia i były fabrykowane dowody na zasadność zarzutów.
Proces odbywał się w pierwszym dniu Paschy a przecież w miesiąc Nissan jest traktowany jak święto i nie można z tego właśnie powodu zwoływać sądu.
Proces zaczął się tego samego dnia (a w zasadzie nocy) i tego samego dnia został zakończony a regułą były procesy dwudniowe po to, aby umysł sędziego mógł uporządkować fakty i dowody i mieć czas do namysłu nad nimi.
Sędziowie w sprawie Jezusa pełnili rolę świadków, choć to było zakazane.
Jeżeli w sprawie wytoczonej przeciw oskarżonemu mogła zostać zasądzona kara śmierci to w składzie sądu nie mogli się znajdować ani Lewici ani kapłani. Wynikało to z przekonania rabinów o braku wystarczającej wrażliwości u ludzi składających regularnie krwawe ofiary w Świątyni.
Kary cielesne stosowane w czasie przesłuchania były w świetle prawa żydowskiego bezprawne, gdyż zostały wymierzone przed a nie po wydaniu wyroku.
W świetle ówczesnych postanowień rabinistycznych wypowiedzi o zniszczeniu budynku Świątyni mogła być traktowana jako bluźnierstwo za które zwyczajowo wymierzano grzywnę a w najbardziej drastycznych wypadach karę chłosty.
Oczywiście wedle Talmudu możliwe było skazanie na karę śmierci za bluźnierstwo, ale tylko wtedy, gdyby było to przeklinanie Boga w imieniu Boga.
Czas jednak przyspieszył, aby mogło się stać to, co się stać musiało (?).
Gdyby nie pośpiech – za Sofoklesem – być może ci, którym uciekał czas nie popełniliby błędów a historia świata wyglądałaby inaczej.
Może śmierć Jezusa nie była jedyną alternatywą. Może istniały inne drogi w Bożym Planie. Wszak człowiek posiada wolną wolę i zdolność rozpoznania dobra jak i zła.
W tamtym czasie i w tamtym miejscu ci, którzy mogli zdecydować inaczej ulegli podszeptom diabła zaś ten, który mógł się temu przeciwstawić (prokurator Judei) uległ szantażowi i dał związać swe sumienie i imperium w pęta strachu.
Między zajączkiem a Męką Pańską.
Między kurczaczkiem a koroną cierniową.
Mój ulubiony pisarz horrorów, z Portland nad Atlantykiem, Stephen King w cyklu „Mroczna Wieża” posłużył się sformułowaniem – „Go then, there are other worlds than these”.
Właśnie.
„Idź więc, są światy inne niż ten”.
Tam właśnie zmierzamy za Zmartwychwstałym.
Jednak pamiętajmy: Festina lente.
Jak powiada bowiem bajkopisarz Jean de la Fontaine – „Pośpiech nic nie pomoże: najważniejsze jest we właściwym czasie wyruszyć w drogę…”
Komentarze