Zamki na Piasku Zamki na Piasku
1694
BLOG

Nic tak nam nie szkodzi jak prawda

Zamki na Piasku Zamki na Piasku Polityka Obserwuj notkę 27

W zasadzie nie miałem zamiaru na ten temat pisać. Temat prywatnego archiwum Czesława Kiszczaka jest mocno eksploatowany i zarazem wyeksploatowany.

Niemniej jednak przyszło mi na myśl kilka ogólnych refleksji na kanwie ostatnich zdarzeń.

  1. Stanisław Bareja była znakomitym portrecistą irracjonalizmu w PRL i filmowym łowcą absurdów ówczesnej rzeczywistości. To jego filmy spopularyzowały w masowej świadomości PRL jako groteskę. Nie mam pretensji do p. Barei i jego geniuszu komediowego. Ale groteska nie była jedyną i najważniejszą twarzą PRL. Tamto państwo rządzone przez komunistów zabijało, aby utrwalić lub ocalić swoją władzę. To, że był to kraj bezprawia i zbrodni nie zostało zakorzenione w powszechnej świadomości.
  2. Lata, całe długie lata Polacy byli raczeni i mamieni jakąś bajką, że służby bezpieczeństwa w PRL to było takie nieszkodliwe towarzystwo dziwaków, które w swojej pracy zawodowej zajmowało się tworzeniem literatury i historie o ludziach z krwi i kości opisane w aktach są sfalsyfikowane. Bo jak powiedział sąd w Katowicach uzasadniając jeden z wyroków - "Powszechnie wiadomym jest fakt fałszowania dokumentacji przez SB". Oczywiście - ponad 24 tysiące funkcjonariuszy i 90 tysięcy ich tajnych współpracowników utworzyło w PRL największy klub pisarzy fantastyki. A jednak w takie rzeczy wierzy wielu dorosłych ludzi.Takie rzeczy tylko w III RP.
  3. III RP w ostateczności okazało się państwem do którego powstania doszło w ramach układu konstruktywnej, umiarkowanej opozycji z towarzyszami. Opozycjoniści mieli być owymi dwudziestowiecznymi Mojżeszami, którzy przeprowadzą suchą drogą komunistycznych aparatczyków i zbrodniarzy przez Morze Czerwone z socjalizmu do kapitalizmu.  I byli. Powiodło się. Układ z czerwonym towarzystwem nie był konieczny a jeżeli nawet był przez chwilę to już potem nie. A jednak stał się sprawą honoru. Sprawą honoru jak żadna inna sprawa. „Pacta sunt servanda”. Nigdy nie było – wbrew mitowi – tylko dwóch dróg: pokój z komunistami lub rewolucja z rzekami krwi.
  4. To, co dzieje się teraz jest karą brak lustracji w przeszłości. Państwo polskie nigdy nie przeszło trudnej dla poszczególnych jednostek jednak ozdrawiającej dla wszystkich terapii prawdą. Zabrakło katharsis i zatruta krew nadal krąży w organizmie społecznym.
  5. Prawda w Polsce tak w PRL jak i w III RP była gorsza niż zbrodnia.Na pewno była zbrodnią. Ileż to argumentów nie zostało zużytych przez zużyte autorytety, aby pozostać w kłamstwie. Lustracja jest niekonstytucyjna. Lustracja to polowanie na czarownice. Lustracja to akt zemsty esbeków zza grobu. Agenci SB to tak naprawdę ofiary. Teczki i to wszystkie lub prawie wszystkie są sfałszowane. Lustracja to grzebanie w życiorysach.
  6. Wszystko ma swoje konsekwencje. Za zbrodnie popełniane przez 45 lat nikt nie odpowiedział przed sądem i nikt nie poniósł kary adekwatnej do swoich win. Nie zostali ukarani sędziowie i prokuratorzy, którzy dopuszczali się mordów sądowych. Kary uniknęli i ci, którzy torturowali. Uniknęli wszyscy.Oto echo Okrągłego Stołu a mordercy byli wśród nas. A jak kogoś razi słowo wszyscy (bo to taki duży kwantyfikator), bo jest taki wrażliwy, to niech zmieni je na prawie wszyscy i najwięksi zbrodniarze.
  7. Wszystko ma swoje konsekwencje. W III RP zawrotną karierę zrobił stan wywołany przez ukąszenie urbanowskie: wszystkie biografie są zanurzone w błocie. Większym lub mniejszym. Nie ma dobra ani zła w absolutnym sensie. Jedynie w relatywistycznym. Dlatego III RP zostawia po sobie olbrzymią moralną pustkę w której najzajadlej walczyło się o dobre imię tych w których przypadku pojęcie dobra powinno być oddzielone od ich osoby raz na zawsze. Egzemplifikacją tego najbardziej jaskrawą był dyktator w czarnych goglach. III RP zostawia pustkę moralną, bo przez 25 lat zrównywano dobro ze złem. To był kraj potęgi niesmaku parafrazując słynny wiersz Zbigniewa Herberta.
  8. Wszystko ma swą logikę. Logika kłamstwa jest inna niż logika prawdy. W III RP było tak jak w salonie w którym jego bywalcy zamknęli szczelnie okna i rozparci na fotelach w ich miękkie obicia puszczali bąki. Gdy tylko ktoś próbował je otworzyć krzyczano z całych sił: Zamykać! Zamykać! To powietrze nas zabije, bo jest nieświeże!
  9. III RP zajmowała się i to skutecznie a przy tym systematycznie ugniataniem szarej masy i tworzeniem z niej obywateli nowej jakości. Obywateli, którym prawda nie jest potrzebna do życia a wszelkie wartości wyrastające z norm moralnych tylko przeszkadzają już nie tylko w robieniu kariery, ale i w normalnym życiu. Obywateli, którym wystarczy teraz. Obywateli, którzy nie mają żadnych korzeni. Nie mają i nie znają żadnej historii a jeżeli coś znają z niej, jakieś błyski, jakieś cienie, jakieś migawki, jest straszne. Polak prowadzący obóz koncentracyjny. Polak mordujący milionami naród żydowski. Tą ciemną masę – tak gdy chodzi o wiedzę jak i o zdolności etyczne – przekonano, że jest kwintesencją normalności. A jednak się nie udało do końca. Gdzieś, spod tej lawy „ zimnej i twardej, suchej i plugawej”, lawy, która wydała się mieć wszystko na swych usługach wypłynął strumień ludzi dla których Polska to nie jest tylko miejsce na mapie. To miejsce do życia za które ci przed nami przelewali krew. To była niespodziewana dla wielu konstatacja.
  10. Wreszcie i taka mi refleksja na koniec przyszła do głowy: co było największą i najbardziej potępianą zbrodnią w III RP? Crimen laesae maiestatis czyli autorytetobójstwo. Wprawdzie nie skazywano autorytetobójcy na kwalifikowaną karę śmierci – jego tylko usuwano z życia publicznego za zbrodnię obrazy majestatu takiego np. Prezydenta Lecha Wałęsy czy drogiego wszystkim Bronisława Geremka. Resztę życia ów nieszczęśnik miał spędzić na banicji nosząc niczym Żyd za okupacji swoją nową Gwiazdę Dawida – łatkę oszołoma. Autorytetobójstwo najczęściej popełniano zajmując się tzw. grzebaniem w życiorysach. Bo – powtórzę to po raz wtóry – grzebano w życiorysach nie dla satysfakcji, ale dla prawdy a prawda – jak wiadomo – w III RP była zbrodnia i chorobą, która nie służy zdrowiu fałszywych autorytetów. Autorytetów marzących, aby było tak, jak dawniej i aby rozumiano tak, jak dawnej o czym w salonie z zamkniętymi oknami wolno mówić i o czym dyskretnie trzeba umieć milczeć oraz kogo, w imię wspólnej przeszłości i świetnej przyszłości, należy ścigać w ogrodzie w którym stoi dom a w domu jest ten salon. Ścigać trzeba tych barbarzyńców, którzy próbują otworzyć okna, jakby bydlaki nie wiedzieli, że nic tak nam nie szkodzi jak prawda.  

Zamykać! Zamykać! To powietrze nas zabije, bo jest nieświeże!

PS. Nie należę do pokolenia, które było emocjonalnie i osbiście zaangażowane w walkę z komunizmem. Nie odczuwam satysfakcji, że rzeczy mają się tak, jak się mają. Wolałbym, aby prawda była inna: Lech Wałęsa - wielkim, polskim bohaterem itepe, itede. Ale nie jest i 25 lat po roku 89 wszystkim, którzy nie pożegnali się z własnym rozumem powinno wystarczyć do zrozumienia, że Polska z kraju komunistycznego zamieniła się w postkomunistyczny nadal z tą samą pszenno - buraczaną elitą u steru władzy.

Mam nadzieję, że już wreszcie koniec z tym.

Gdyby sprawy miały się inaczej - sprawcy mordu sądowego na generale Nilu siedzieliby do dziś w więzieniu a my doczekalibyśmy się filmów o ludziach, którzy byli niezłomni i dali tego dowód całym swoim życiem. 

Kto broni draństwa sam musi być draniem. Brzydzi mnie to. Milczenie a nie wrzask - oto, co mogli by zrobić obrońcy osoby będącej płatnym donosicielem. Jeżeli na inną przywoitość już ich nie stać. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka