Zamki na Piasku Zamki na Piasku
3410
BLOG

Fundamentalna różnica: prawica i jej oponenci

Zamki na Piasku Zamki na Piasku Polityka Obserwuj notkę 149

Różnica, którą uświadamiam sobie od dawna, która dla mnie jest clou, istotą sporu pomiędzy prawicą i jej adwersarzami.

Polska to nie jest mały, europejski kraj. Jeżeli chodzi o liczbę ludności to Polska jest 34 krajem świata. Taki potencjał ludnościowy wymagałby zsumowania populacji Litwy, Łotwy, Estonii, Bułgarii, Chorwacji, Czech, Finlandii oraz Słowacji.  W stosunku do PKB wyżej wymienionych państw polskie PKB w roku 2014 stanowiłoby prawie 69%.

Nie jesteśmy wprawdzie europejską potęgą, ale nie mamy też takiej pozycji czy sytuacji, aby można nas traktować jak ubogiego krewnego. Krewnego, który jest zaszczycony tym, że został zaproszony do starej, europejskiej rodziny i może postać grzecznie w kącie trzymając w ręku certyfikat europejskości wydany przed 11 laty.

Uważam i zawsze uważałem, że jesteśmy Europejczykami, jesteśmy częścią Europy i nie potrzebujemy na to licencji wydanej przez KE w Brukseli.

Nie czułem ani wcześniej ani teraz żadnego kompleksu wobec Niemców, Francuzów, Holendrów czy Włochów.

Nie ukrywam, że zawsze czułem wyższość moralną wobec Niemców z powodu naszych relacji historycznych. Nie chciałbym być Niemcem i nosić piętna jednego z najbardziej morderczych narodów w dziejach świata.

Uważam, że Polska jako państwo ma prawo domagać się wypłaty reparacji wojennych oraz ma prawo domagać się zwrotu zagrabionych przez Niemców dzieł sztuki. Otwarcie.

Uważam i zawsze uważałem, że trzeba mieć wysokie ambicje – bo to, co najbardziej ogranicza w pierwszej fazie to wyobraźnia i czas.

Nie mam żadnej obawy przed tym, aby pomyśleć i uważać, że jest to realne, aby Polska stała się bardzo zamożnym państwem odgrywającym kluczową rolę w Europie.

Nie mam żadnej obawy przed tym, aby rozważać inne scenariusze dla Polski niż obecność w strukturach Unii Europejskiej. Unia to nie jest dla mnie świętość. To bardziej kwestia tego, co jest a co nie jest opłacalne w perspektywie długoterminowej.

Dla mnie jest czymś oczywistym, że tak jak Polska ma takie lub inne korzyści z członkostwa w UE tak samo poszczególne kraje mają swoje korzyści. To nie jest tak, że tylko Polska wychodząc z UE ma coś do stracenia. Inni także. Spójrzmy na Litwę, Łotwę i Estonię – wyjście Polski z UE trochę komplikuje sytuację.

Nie mam żadnej obawy, aby próbować walczyć o swoje interesy potencjalnym referendum w sprawie naszej dalszej obecności w UE.

Tak patrzę na świat.

To, co widzę z drugiej strony, w towarzystwie przeciwników prawicy to kompleks niższości wobec większości innych nacji europejskich. Kompleks, który zaniża wszelkie aspiracje. Kompleks, który sprawia, że sam myśl, iż możemy być równorzędnym – nie z nazwy, ale wedle znaczenia – partnerem dla Francji, Niemiec czy Szwedów jest nie do pomyślenia. To, że Polska może czegoś żądać a nie tylko pokornie prosić jest świętokradztwem.

Dla mnie, do tej pory, jeżeli miałbym użyć futbolowej terminologii – mieliśmy takich trenerów polskiej drużyny, którzy tak potrafili zmotywować zawodników, że ci nim wyszli na boisko to już przegrali mecz w szatni, bo mieli zmierzyć się nie z takimi samymi ludźmi, lecz z gigantami.

Bo Polska to była „brzydka panna bez posagu, która nie powinna być zbytnio wybredna”. Aby tak powiedzieć trzeba nosić w sobie głęboki kompleks niższości. Aby tak powiedzieć trzeba wyzbyć się jakichkolwiek istotnych aspiracji. Aby tak powiedzieć trzeba po prostu uwierzyć w to, że Polska nigdy nie będzie grała w tej samej klasie rozgrywkowej, co inni.

Mam nadzieję, że takich ludzi jak ja jest dużo a będzie coraz więcej. Takich, którzy gdy mają wybrać pomiędzy odwagą dzięki której można wygrać a strachem, aby tylko dziś nie stracić wybierają odwagę.

Świat należy do odważnych. A nie do tchórzy. Bo nie jest prawdą, że tchórzy się nie pamięta. Pamięta, bo tchórz nie pozwala o sobie zapomnieć z powodu zapachu wydzielanego w chwili przerażenia. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka