Zamki na Piasku Zamki na Piasku
3073
BLOG

Jutro na Madagaskar!

Zamki na Piasku Zamki na Piasku Polityka Obserwuj notkę 38

W 1930 roku w II Rzeczpospolitej powstała Liga Morska i Kolonialna. Zostały zakupione spore tereny w Paragwaju i Argentynie oraz Brazylii. Dbano o osadnictwo na Madagaskarze, w Angoli i portugalskiej Afryce Wschodniej. Arkady Fiedler pisał buńczucznie – „Jutro na Madagaskar!”.  W Monrovii , stolicy Liberii dnia 28 kwietnia 1933 roku podpisana została umowa gospodarcza w której znalazły się zapisy o dzierżawienie polskim 50 plantatorom na 50 lat 150 akrów ziemi i uprzywilejowaniu polskich przedsiębiorców. Ba! Polacy zasiadali  rządzie Liberii… To był ostatni okres w polskich dziejach w których mierzyliśmy wysoko – tak wysoko, że uważaliśmy, że mamy prawo do 10% kolonii niemieckich. Warto mieć ambicje.

A teraz trochę zejdźmy na ziemię…

Na koniec II kwartału 2015 roku polski dług zagranicznywynosił 306,55 mld EUR (czyli po kursie EUR = 4,2 zł było to 1 bilion 285 mld zł).

W roku 1995 byliśmy zadłużeni na zaledwie 130 mld zł.

Mamy rozmach. Iście bizantyjski.

Na koniec roku 1994 całkowite zadłużenie zagraniczne Polski wynosiło 42,174 mld USD czyli wg. średniego kursu USD w NBP - 2,4372 zł nasz dług wynosił prawie 103 mld zł. Był to słynny dług Edwarda Gierka i sądzę, że o innym długu zagranicznym Państwo nie mieli okazję słyszeć w mediach.

Obsługa długu zagranicznego wg. Ministerstwa Finansów stanowiła 0,6% polskiego PKB w 2013 roku czyli wydaliśmy na nią 10 mld zł podatników i na pewno będziemy wydawać więcej.

Jeszcze ciekawsze jest to, że w Międzynarodowym Funduszu Walutowym mamy otworzoną Elastyczną Linię Kredytową. Były Prezes NBP S. Skrzypek był przeciwny jej odnowieniu – następny Prezes już nie. Owa Flexible Credit Line jest na 38,8 mld USD i kosztuje nas rocznie… 114 mln USD (przy obecnym kursie USD - 3,8695 zł jest to 441 mln zł; podobno teraz koszt jest mniejszy, bo i nasz potencjalny kredyt jest już niższy). Dla kogo jest ta linia, ta polisa ubezpieczeniowa – otóż jest ona przyznawana krajom o bardzo stabilnych fundamentach makroekonomicznych i skutecznej polityce gospodarczej. To ciekawa sprzeczność – po co stabilnej gospodarce taka polisa. Ciekawe, że Czesi i Koreańczycy zrezygnowali z takiej wspaniałomyślności za kilka milionów dolarów. Pewnie mają niestabilną gospodarkę a Skoda i Samsung zaraz zbankrutują.

Polskie PKB w roku 1990 wynosiło 118 mld. USD. W roku 2014 – 548 mld. Rośnie więc, to prawda prawdziwa, ale nie tak szybko jak nasz dług (nasz PKB wzrósł prawie 5-krotnie a nasz dług prawie 11 – krotnie).

Mamy rozmach.  

Jak wiecie Państwo lub nie - 97% tego, co rządy Polski postanowiły sprywatyzować zostało już sprywatyzowane za kwotę 152 mld złotych. A mimo to zadłużaliśmy się.

Dla przykładu zadłużenie zagraniczne sektora bankowego w Polsce wzrosło z 4,5 mld zł w 1995 r. do… 201 mld zł w 2010 r. 45-krotny wzrost zadłużenia dokonał się w tym samym czasie, gdy rząd sprzedał zdecydowaną większość polskich banków. Taka struktura własności w sektorze bankowym w ogóle nie gwarantuje, że nawet przy wzroście oszczędności Polaków preferowane będę inwestycje krajowe a nie zagraniczne lub ratowanie finansów banku w kraju pochodzenia. Na tle gospodarek do których aspirujemy jesteśmy dziwolągiem.

Tak, o tym jak wspaniale szybuje nasze PKB byliśmy informowani przez cały czas, ale że nasze długi zagraniczne też mają wysokie loty to już chyba tylko w prasie branżowej.

Ale cóż to tak naprawdę znaczy?

W roku 1990 byliśmy 25 gospodarką świata. W roku 2011 byliśmy 24 gospodarką świata. A przecież w Polsce nastąpił cud gospodarczy. Najwyraźniej u innych też.

W 1990roku zajmowaliśmy 52 miejsce w PKB per capita. W 2011 roku zaś na miejscu 48. A przecież Polsce był cud gospodarczy. Inni też nie próżnowali jak widać.

Widać to doskonale, gdy myśli się realnie o tym, kiedy Polacy osiągną poziom życia naszych zachodnich sąsiadów: jeżeli uwzględnić przeciętny rozwój gospodarek Polski (3,1%) i Niemiec (1,7%) stanie się to za 93 lata czyli w roku 2106. Perspektywa zatem jest – wprawdzie odległa, ale jest.  Oczywiście są też i inne prognozy wg. których jest to 54 lata lub 39 lat.

Mówiąc krótko – świat biegnie szybciej.

Wracając do długu zagranicznego… W epoce III RP żyliśmy pod silnym wrażeniem, że to długi zaciągnięte przez rząd Edwarda Gierka stały się jedną istotnych blokad rozwoju gospodarczego Polski. Niemniej jednak – w porównaniu do długów obecnych jak i przychodów z prywatyzacji – każdy, przeciętnie interesujący się gospodarką Polak może bez większego trudu wskazać na co kredyty inwestycyjne rządu PRL zostały zużyte.

Prawdę mówiąc -  niewydarzeni ekonomiści pokroju L. Balcerowicza i J. Lewandowskiego i ich namiętni zwolennicy-  nie mielibyście nawet czego prywatyzować, gdyby nie dekada aparatczyka z PZPR.

Obecny Rockwool to przecież Zakłady Wełny Mineralnej w Cigacicach. A Koluszki Foundry Machinery to dawna odlewnia żeliwa w Koluszkach kupiona w 2004 roku przez Belgów. A Kronopol to dawne Zakłady Płyt Wiórowych w Żarach kupione przez Szwajcarów. A Zakłady Odzieżowe Warmia? A Sokółka Okna i Drzwi kupiona przez Szwedów? A Przedsiębiorstwo Przemysłu Mięsnego w Sokołowie Podlaskim sprzedane Finom? A Zakłady Przetwórstwa Mleczarskiego w Turku sprzedane Francuzom? A Stomil w Sanoku sprzedany Amerykanom? A Cora w Garwolinie sprzedana Holendrom? A Zakłady Płyt Wiórowych w Grajewie sprzedane Niemcom? A Zakłady Mleczarskie w Pasłęku kupione przez Francuzów?

Gdyby nie to mielibyście trochę więcej niż nic do sprzedania. To taka smutna prawda.

Więcej -  nie byłoby nawet torów po których Pendolino mogłoby jeździć… Przypomnę tylko: gierkowska inwestycja Centralna Magistrala Kolejowa. Jedyna linia dla sensownego wykorzystania zakupu Pendolino. Na niej pobito rekordy prędkości dla Europy Środkowej i Wschodniej (ostatni: 293 km/h w dniu 24 listopada 2013 jest jednocześnie rekordem własnym Pendolino).

Co jest jeszcze bardziej tragiczne? W epoce gierkowskiej zbudowano prawie większą część polskiej energetyki, w tym elektrownie węglowe – Bełchatów (4400 MW), Kozienice (2600 MW), Jaworzno III (1200 MW), Dolna Odra (1800 MW), Rybnik (1800 MW), Połaniec (I blok) – oraz wodne w Żarnowcu (700 MW) i Włocławku (160 MW), które wciąż dostarczają połowę zużywanego w Polsce prądu. W III RP, o ile można wierzyć medialnym doniesieniom, wybudowano tylko jedną elektrownię (o mocy 4400 MW). Jedną.

W każdym razie po upływie 30 lat długi zaciągnięte przez E. Gierka zostały spłacone. Na pewno w pewnej części z prywatyzacji gierkowskich zakładów o czym dyskretnie się zapomina. Czy da się spłacić długi zaciągnięte przez III RP? To bardzo ciekawe pytanie. Tym bardziej ciekawe, że kolejne zaciągane zobowiązania są zaciągane po to, aby spłacić już istniejące zobowiązania czyli taka zwykła spirala zadłużenia. Bierzemy też dziwne kredyty od Banku Światowego na tak bliżej nieokreślone przedsięwzięcia… W 2014 roku wzięliśmy 700 mln kredyty z Banku Światowego… Na co? „Jest to pierwsza w serii dwóch pożyczek (skończyło się na 912 mln. EUR), których cele koncentrują się na trzech obszarach. Pierwszy to poprawa odporności makroekonomicznej poprzez reformy zmniejszające poziom deficytu fiskalnego i zadłużenia w sektorze rządowym i samorządowym zgodnie z założeniami średniookresowego celu budżetowego, a także wzmocnienie nadzoru makroostrożnościowego. Drugi obszar to wzmocnienie elastyczności rynku pracy i promocja zatrudnienia. Trzeci to poprawa konkurencyjności i innowacyjności sektora prywatnego”. Czyli jest to kredyt nie wiadomo na co – bo to są puste słowa, farmazony, nowomowa. Gdyby to był kredyt na budowę jakieś fabryki… ale nie na jakieś pierdoły.

A więc? Generalnie z długów III RP nie pobudowano praktycznie nic, co należałoby do Polaków i miało jakąś realną postać nadającą do sprzedaży. Zostały skonsumowane. Konsumpcji nie da sprzedać. Wzrostu gospodarczego też nie.

Prawdopodobieństwo spłaty zadłużenia zagranicznego jest niewielkie. To nie jest już 130 mld zł. To jest bilon 285 mld zł.

W celu nie tylko płacenia odsetek (upraszczam), ale zmniejszania kwoty zadłużenia Polska musiałby dokonać rewolucji gospodarczej.

Od czego mogłaby się zacząć rewolucja?

Od zdecydowanej redukcji etatów opłacanych przez pracodawcę, jakim jest państwo. Dziś państwo – w takiej czy innej formie – zatrudnia prawie 1,9 mln pracowników co kosztuje nas, jako podatników, rocznie 88 mld 257 mln. zł. W gospodarce planowej mieliśmy 158 tys. urzędników. W gospodarce rynkowej mamy ich 450 tys. i ich liczba rośnie. Lekka przesada. Redukcja to nie tylko oszczędność, ale – przede wszystkim – złamanie barier biurokratycznych.

Od zmiany lub dywersyfikacji  kierunków eksportu polskich produktów. A więc kierunek na Chiny i Afrykę. W Afrycie mieszka miliard osób z czego 200 mln stanowi wg. Polsko – Afrykańskiej Izby Przemysłowo – Handlowej klasę średnią. Kto sprzedaje dziś jabłka w Afryce? Francuzi i Belgowie i są to jabłka 3 klasy. Tam muszą zacząć działać polskie misje handlowe. Tego nie da się zrobić bez rządu z otwartą głową. Afryka rozwinie się i bez nas a trzeba pamiętać, że przynajmniej 6 krajów afrykańskich jest wśród 20 najszybciej rozwijających się państw świata. Ghana (PKB 50% w górę w ciągu 5 lat). Sierra Leone (PKB 60% w górę w ciągu 5 lat). Etiopia – 60% (sam widziałem Etiopczyków w Lublinie, którzy chcą kupić ciągniki Ursus). Uganda, Tanzania, Zambia, Kongo.

Eksploatacja polskich złóż. Tytan, wanad, antrazyt na Suwalszczyźnie. Molibden i wolfram w złożu myszkowskim. Nikiel w Ząbkowicach Śląskich. Miedź w Bytomiu Odrzańskim i okolicach(o nią walczą z KGHM Kanadyjczycy).

Inwestycja w promocję rodziny. Tu nie chodzi tylko o benefity, jakie może zaoferować rząd. Benefity nie są kluczem. Ludzie, aby posiadać dzieci, poza pieniędzmi, potrzebują jeszcze globalnego potwierdzenia, że rodzina i dzieci jest po prostu cool. Ludzie na Zachodzie są o wiele od nas bogatsi, ale ciągle brakuje im rąk do pracy i emigrację traktują jak dopust boży i konieczność. Bo sami dzieci mieć nie chcą. Katastrofa demograficzna może polską gospodarkę rozłożyć na łopatki. Oczywiście trzeba wesprzeć rodzinę w obszarze fiskalnym nawet, gdy ci bez rodziny będą się czuli dyskryminowani. W efekcie wyjdzie to wszystkim na dobre.

Walka z transferem kapitału za granicę. Skumulowany deficyt salda rachunku bieżącego Polski za ostatnie 10 lat wyniósł około 540 mld zł. A przecież III RP istnieje dłużej. Stanowi to 5% naszego PKB z tendencją wzrostową. Do tej pory bowiem polityka fiskalna swe ostrze kierowała przeciw własnemu obywatelowi (VAT, akcyza na paliwo) czy też uderzała wprost w polskie przedsiębiorstwa (podatek miedziowy nie uderzył przecież w banki czy też 2% podatek od przychodów (nie dochodów) Lasów Państwowych. A w Polsce jest 59 984 spółek z udziałem kapitału zagranicznego. Taką mamy strukturę.

Zrezygnować z dotacji unijnych. Mechanizm fundowania nam dotacji unijnych jest doskonałym generatorem długu. Wymaga bowiem wkładu własnego (kapitału), którego po prostu nie mamy więc konieczne jest kredytowanie. Trzeba też pamiętać o jednym: pomoc finansowa pomaga przede wszystkim tym, którzy pomagają. Pomoc finansowa nigdy nie jest charytatywna.

Oszczędności. Nie będę tłumaczył znaczenia oszczędności w gospodarce opartej na kapitale. Na pewno państwo powinno tworzyć instrumenty w prawie podatkowym zachęcające do oszczędzania. Bez oszczędności nie ma inwestycji i wzrostu gospodarczego. Jak najmniej kredytów. Kapitał, o czym się nie pamięta, ma narodowość. To się nawet nazywa mądrze: home bias. Wikipedia powie o co chodzi.

Egzekucja prawa. Polskie państwo jest po prostu dramatycznie nieskuteczne a polskie instytucje nie posiadają solidnych instrumentów finansowych pozwalających na wymierzanie wysokich, adekwatnych i odstraszających kar za nieprzestrzeganie prawa. Osobną kwestią jest poziom sądownictwa. Wszelkie dotychczasowe badania dowodzą, że istnieje związek pomiędzy jakością funkcjonowania sądów a wzrostem gospodarczym. Pracownik nie może być traktowany jako „koszt bez praw”, ale jako cenny kapitał. Co do zasady – nie ma rynku bez egzekucji prawa.

Wydawać więcej na badania i rozwój. 0,87% PKB w 2013 roku a średnia unijna wyniosła 2,02%. Nauka to nic innego w efekcie jak przerabianie pieniędzy na wiedzę zaś innowacje to po prostu przerabianie wiedzy na pieniądze. Przede wszystkim konieczny jest wzrost wydatków na badania podstawowe. Co powiedział E. Rutherford, odkrywca jądra atomowego - "Każdy, kto spodziewa się źródła energii z reakcji jądrowych, jest fantastą". Co powiedział Thomas Watson, twórca IBM - pojedyncze komputery "będą potrafiły rozwiązać wszystkie ważne naukowe problemy świata uwzględniające obliczenia naukowe", ale widział ich zastosowania w życiu osobistym poszczególnych jednostek. Co mówili brytyjscy naukowcy w XIX w. – „Nie ma powodu, żeby wierzyć, iż elektryczność będzie wykorzystana w praktyce jako źródło energii”. Casimir, sławny fizyk teoretyk i przez pewien czas dyrektor działu badań firmy Philips powiedział: "Słyszałem wypowiedzi, że rola akademickich badań w powstawaniu innowacji jest nieznacząca. To jest chyba najbardziej uderzający przykład nonsensu, z jakim spotkałem się w życiu. (…) Można zastanawiać się, czy podstawowe obwody w komputerach mogłyby być wynalezione przez ludzi, którzy chcieli budować komputery. Tak się zdarzyło, że zostały one wynalezione w latach 30-tych przez fizyków zajmującymi się zliczaniem cząstek jądrowych, ponieważ interesowali się oni fizyką jądrową. (…) Można też zastanawiać się, czy z pragnienia posiadania lepszej łączności można byłoby odkryć fale elektromagnetyczne. Nie zostały one odkryte w ten sposób, ale odkrył je Hertz, który podkreślał piękno fizyki i oparł swoją pracę na teoretycznych rozważaniach Maxwella. Myślę, że nie ma przykładu innowacji z XX wieku, która nie powstałaby dzięki myśli wywodzącej się z nauk podstawowych”. To istota rzeczy. To jest szansa dla Polski – w innym wypadku pozostanie nam żyć na łasce innych jako peryferia naukowa. Aby społeczeństwo to rozumiało nie może być prymitywne lub sprowadzone do stanu prymitywnego w którym nie chodzi się do filharmonii, teatru, nie czyta się książek, ale tylko grilluje się sprawdzając z niepokojem czy woda, aby ciepła w kranie.

Zakaz zadłużania państwa. Dobrym wzorem może być Wielka Brytania (wydatki państwa na poziomie jego przychodów). Dobrym – także Niemcy. „Przyszłość zwyciężyła nad obecnymi interesami” podsumował minister finansów Steinbrück (SPD). Od 2016 roku możliwe jest zaciąganie nowych długów tylko do wysokości 0,35% PKB (10 mld. EUR). Dla państw związkowych od roku 2020 będzie obowiązywał całkowity zakaz zadłużania. Warto spojrzeć na doświadczenia szwedzkie: Minister finansów Andres Borg zapytany o radę dla innych, odpowiedział krótko: „trzymajcie w ryzach deficyt, bo on niszczy wszystko inne". A druga rada Borga: „Kiedy obywatele i rodziny mogą zatrzymać większą część swoich dochodów, to zwiększa się także ich niezależność i zdolność do kształtowania własnego życia".

Oczywiście impulsów dla polskiej gospodarki może być znaczenie więcej. Zapomniałem o jednym jednak najważniejszym: jest to rząd, który nie boi się wyzwań i ma propolskie nastawienie.  

W każdym razie to są rzeczy ważniejsze niż pierdoła, którą jest TK a który urósł ostatnio do koronnego symbolu demokracji. Co za piramidalna bzdura. Nie o TK walczyli Polacy, lecz o godne życie. Dla siebie a nie tylko sędziów Trybunału.

Jutro na Madagaskar!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka