Zamki na Piasku Zamki na Piasku
3536
BLOG

"¡No pasarán!" krzyczcie, "¡No pasarán!"

Zamki na Piasku Zamki na Piasku Polityka Obserwuj notkę 95

„Kłamaliśmy rano, wieczorem, nocą”. Węgrzy słuchali tych kłamstw przez cztery lata. My – słuchaliśmy tego przez osiem lat a może tak naprawdę znacznie, znacznie dłużej.

Nie ma innego wysokooktanowego paliwa, które dziś daje energię wszystkim oburzonym z jakości władzy prawicowego rządu niż nienawiść do lidera Prawa i Sprawiedliwości.

Absolutnie nie mam zaufania do tych wszystkich egzaltowanych osobników, którzy od rana do wieczora na wysokim C śpiewają z oburzeniem o niebezpieczeństwach czekających na naszą młodą, niewinną demokrację. O praworządności, która jest obracana wniwecz. O wolności, która jest zmuszana do milczenia, lecz która nie da się zakneblować ani uwięzić, bo na jej straży stoją szczerzy, prawdziwi demokraci. Stroją się błazny w szaty posła Tadeusza Rejtana i krzyczą: „Chyba po moim trupie!”.

Lepiej i uczciwej byłoby, gdybyście krzyczeli jak Dolores Ibárruri Gómez (przewodnicząca Komunistycznej Partii Hiszpanii) – „¡No pasarán! Es preferible morir de pie que vivir de rodillas!”. Tak – to zdecydowanie bardziej by pasowało.  Tym bardziej, gdy uprzytomnić sobie, że w Drugiej Republice Hiszpańskiej w roku 1934, gdy zwycięstwo wyborcze odniosła Hiszpańska Konfederacja Prawicy Autonomicznej lewica nie mogąc tego zaakceptować zorganizowała falę strajków mimo, że wcześniej, właśnie w imię demokracji, zmusiła do wyemigrowania z kraju króla Alfonsa XIII.

Demokracja to dla was jedynie dekoracja ustrojowa. Jej wyniki są akceptowane tylko wówczas, gdy pokrywają się z oczekiwaniami postkomunistycznego mainstreamu. Nikt tego nie wyraził bardziej dobitnie niż reżyser Agnieszka Holland podczas manifestacji zorganizowanej przez Komitet– „Chcemy, aby było jak dotąd”. Dokładnie to i niczego mniej.

Nie przeszkadzało dzisiejszym oburzonym ani wcześniejsze łamanie praworządności, ani brak szukania konsensu z ówczesną opozycją, ani też brak koncesji dla telewizji Trwam. Wówczas można było nie stać na straży wolności słowa i mieć w głębokim poważaniu to, że powinien być zapewniony otwarty i pluralistyczny charakter radiofonii i telewizji, choć przecież tak mówiła i mówi do dziś ustawa z 1992 roku. Nie przeszkadzało Wam wcześniej i to, że policja używała brutalnych metod wobec uczestników Marszu Niepodległości. Nie przeszkadzało Wam też i to, że zaproszeni goście czyli anarchiści z Niemiec zaatakowali polską grupę rekonstrukcyjną.

Dziś sobie spacerujecie z hasłami nawołującymi do zastrzelenia polityków, którzy Wam nie odpowiadają i żądacie przedterminowych wyborów, bo nie odpowiada Wam kto dziś w Polsce sprawuje władzę. Ale oczywiście jesteście pozbawiani wolności słowa i demokracji mając za tuby większość mediów, które są oglądane i słuchane przez Polaków. Ale mimo to już czujecie strach i ryzyko dyskryminowania Was za poglądy.

Dziś zaś spacerujecie w nastroju zaniepokojenia i rewolucji z hasłami, że „Warto być przyzwoitym”. Pewnie, że tak. Tylko czemu nie było warto być wcześniej? Co stało na przeszkodzie?

Czyż nie przeświadczenie, że Fortuna zmieniła zasady i choć wcześniej była „niby Księżyc nieustannie zmienna” to teraz jest już stała zaś wiktoria strony lewej i liberalnej jest niczym nie zagrożona i pewna? Porażka przyszła tak nagle i niespodziewanie. 

Dziś mówicie o wojnie domowej. Wojnie totalnej. Gdyby nie to, że telewizor i radio można wyłączyć to można by odnieść przemożne wrażenie, że za chwilę oddziały szturmowe „pod drzwiami staną i nocą kolbami w drzwi załomocą”.  A przecież tylko przegraliście wybory. Jakie chcecie wywołać emocje i jak bardzo je rozhuśtać tylko dlatego, że władza została Wam odebrana w demokratycznych wyborach? Nie mówicie tylko o Trybunale Konstytucyjnym. Nawet prawnicy mają materię konstytucyjną za skomplikowaną. Mam uwierzyć nagle, że miliony ludzi w Polsce stały się ekspertami w zakresie deliktów konstytucyjnych. Przypuszczam, że większość nawet nie rozumie pojęcia delikt konstytucyjny.

Tak jak napisałem wcześniej po stronie zdenerwowanych i zaniepokojonych zmianą władzy nie ma osób, którym mógłbym zaufać. Nie ma tam żadnych postaci o czystych i szlachetnych intencjach, krystalicznym charakterze i uczciwości w myśleniu i ocenie: te same rzeczy mierzymy tą samą miarą.

Na koniec powtórzę to, co już napisałem wcześniej: źle się dzieje, gdy dziwki zachwalają z zapałem neofity zalety cnoty. Takie jest w mojej ocenie Wasze postępowanie. Poprzedni rząd łamie prawo – ot, niewinny drobiazg. Obecny rząd łamie prawo (załóżmy) – koniec demokracji w Polsce.

Taka hipokryzja jest tym bardziej żałosna, że na podstawie doświadczeń ostatnich ośmiu lat można sformułować łatwą do obrony tezę, że gdyby wybory parlamentarne wybrała opcja bliższa Waszemu sercu wówczas nad deliktem konstytucyjnym przeszlibyście do porządku dziennego a opozycji podarowalibyście dużo szyderczych uśmiechów i cierpkich słów jak to się sadzą i nadymają moralnie, bo chcą być praworządni. Byłoby śmiesznie – czyż nie?

W roku 63 w starożytnym Rzymie miało miejsce sprzysiężenie ex-pretora Katyliny, który roztrwoniwszy majątek, zagrożony finansowym upadkiem postanowił – w drodze przemocy - sięgnąć po władzę, by obalić republikę. Cyceron odkrywszy spisek powiedział przed senatem: „Quousque tandem abutere, Catilina, patientia nostra!” (Jak długo Katylino będziesz nadużywał naszej cierpliwości?).

Katylina – był awanturnikiem i uchodził za – używając współczesnego języka – „słupem” Juliusza Cezara i Krassusa.

Wy zaś macie Mateusza Kijowskiego za plecami, którego ukryła się cała III Rzeczpospolita żądając, aby wszystko pozostało tak jak było. Bo było przecież dobrze – czyż nie tak? 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka