Zamki na Piasku Zamki na Piasku
1555
BLOG

Mają rozmach...

Zamki na Piasku Zamki na Piasku Polityka Obserwuj notkę 25

 

Prawo i Sprawiedliwość zawłaszcza państwo. Ach!!! Strach!!!

Don’t panic! Przecież to nie pierwsze i ostatnie zawłaszczenie. Były już inne zawłaszczenia i będą z pewnością kolejne. Zawłaszczono już pamięć o Armii Krajowej. Zawłaszczono też pamięć o Powstaniu Warszawskim. Zawłaszczono w końcu „Solidarność”. Wreszcie zawłaszczono pamięć o 13 grudnia. Zawłaszczono – jak grabić, to grabić -  pamięć o 11 listopada. Zawłaszczono nikomu wcześniej niepotrzebną pamięć o Żołnierzach Niezłomnych. Ach!!! Na pewno tych zawłaszczeń było znacznie, znacznie więcej.

Można by więc stwierdzić, że jest taka część Polaków sympatyzujących ze środowiskami lewicowymi lub / i liberalnymi, która została w biały dzień bezkarnie i zuchwale ograbiona. Można, ale…

No właśnie. Jak to się stało, że zabrano tymże właśnie Polakom całą narodową symbolikę walki o wolność, walki o niepodległość? Przecież mieli niezbywalne prawo do narodowej tradycji. Ale…

No właśnie. Tylko, że nie mieli tego prawa wykorzystywać do natychmiastowego pozbycia się jej. A jednak trzeba było szybko wyrzucać ten zbędny balast, te straszne rekwizyty, to narodowe cierpiętnictwo… Niech milion szpilek przekłuje na wylot ten nadęty balon narodowej martyrologii.

Więc… No więc – studenci prawa to wiedzą, ale inni też mają prawo wiedzieć – zawłaszczenie (occupatio) to jeden z najdawniejszych sposobów pierwotnego nabycia własności. To, co zostało świadomie odrzucone i porzucone (res derelictae) zostało przejęte na własność przez tych, którzy narodowej tradycji się nie wyrzekli.

To prawda – część Polaków – została wywłaszczona i wydziedziczona z tradycji. Raz ze względu na własną, nieprzymuszoną wolę nie pamiętania o niej. Dwa – z powodu braku godności do jej dziedziczenia. Jesteście po prostu indigini.

Co by się stało z pamięcią o Powstaniu Warszawskim, gdyby prezydentem Warszawy nie został Lech Kaczyński? Może budową Muzeum Powstania Warszawskiego zajęłaby się Hanna Gronkiewicz – Waltz? Tak samo jak zajęli się wcześniej M. Bareja czy M. Święcicki.

Tak samo jak ci, którzy sprawują obecnie, a zupełnie niepotrzebnie, rolę elity domagali się po 1989 roku sprawiedliwości dla komunistycznych sęzdziów: Mieczysława Widaja, Stanisława Zarakowskiego, Heleny Wolińskiej – Brus. Bo przecież wszyscy żeśmy słyszeli po roku 89 gromkie nawoływania i okrzyki, że winni mordów sądowych powinni zostać ukarani. Że sprawiedliwości musi stać się zadość. Nie stało się zadość i nikt tak naprawdę nie krzyczał o tym a zbrodniarze zdążyli umrzeć spokojnie i nikt ich nie niepokoił krwawą przyszłością. To przecież byłby „zoologiczny antykomunizm”. W czystej postaci.

A ciało pułkownika Łukasza Cieplińskiego dotąd nie zostało znalezione. Został skazany w roku 50 na 5-krotną karę śmierci za zdradę narodu polskiego a wyrok podpisał płk. A. Warecki o którym w pięknym roku 86 „Życie Warszawy” napisało w nekrologu – „odszedł płk A. Warecki, prawy, ofiarny i skromny”.

A Temida nadal przebywała na długotrwałym zwolnieniu lekarskim.

I kto by pamiętał o owym pułkowniku dla którego sprawa polska była świętością, gdyby nie ci, którzy zawłaszczają?  A pies z kulawą nogą pod płotem.

Stąd słusznym jest to wywłaszczenie. To wydziedziczenie. Bo zabrano Wam to, co było niepotrzebne. Teatralny rekwizyt odkurzany z okazji. To nie było okrucieństwo. To była konieczność. Jeżeli Polska miała być nie tylko słowem.

Bo dla Was znacznie pilniejszą sprawą jest obrona każdego paszkwilu na Polskę, jaki zostanie spłodzony piórem J.T. Grossa. Dla Was są tworzone wszelkiego rodzaju pokłosia, abyście mogli pochylać się z troską nad nieprawością Polaków. Dla Was Niemcy produkują eposy o dzielnych matkach i ojcach, których naziści zmusili do strasznych rzeczy a potem zbiegli na Bliski Wschód czy też tam, skąd przyszli. Wam przystoi bronić bolszewickiego pomnika w Ossowie i lać rzewne łzy nad zajadłością Polaków, bo przecież chodzi o oddanie hołdu ofiarom okrutnej wojny. Wy bierzecie na swe ramiona polskie obozy koncentracyjne. Wy stoicie w więziennych pasiakach przeciw polskiej niepodległości. Dla wolności sztuki z teatru gotowi jesteście zrobić burdel a gdyby niepokornym twórcom przyszło do głowy wypróżnić się na polskie godło w ramach manifestowania wolności artystycznej stalibyście w pierwszym szeregu krzycząc „Precz z cenzurą!”. Nie ma przecież żadnej świętości.

Teoretycznie nie ma.

A praktycznie? Są imponderabilia w tym kraju czyż nie? Taka demokracja liberalna, która natychmiast umiera „w ciemnej kaźni piwnicy kędy boczki mrą na hakach”, gdy władza jest prawicowa. Neutralność światopoglądowa państwa - też jest cool. Podoba się. Choć jest bzdurą pozbawioną elementarnej logiki, bo na neutralność to może pozwolić sobie jedynie haczyk w ścianie, któremu jest obojętne czy wisi na nim „Kompania Fransa Banninga Cocqa i Willema van Ruytenburcha”Rembrandta czy pasja penisa na krzyżu jakieś Nieznalskiej. Człowiek jednak nie haczyk. A gdy już chodzi o życiorysy przodków elity to wiadomo, że „lustracja błotem się toczy” i skończy się to polowaniem na czarownice, rozlewem krwi, szubienicami a w ogóle to są pomysły zwolenników państwa totalitarnego. Zamiast prawdy to cicho sza. Prawda jest zemstą. Tako rzecze Trybunał Konstytucyjny.

A więc biedni wywłaszczeni nie tylko z symboli, ale nawet państwa – straszne – muszę coś jeszcze powiedzieć: jesteście sympatykami takiej polskiej elity, która na słowo naród i tradycja dostaje drgawek i nerwobólu oraz rozstroju kiszek. Jesteście sympatykami tych, którzy z podziwu godną lekkością dźwigają ciężkie, poplątane, tragiczne losy przodków, które dziwnym trafem sprzysięgły się z erą władzy sowieckiej i czerpaniem z tego tytułu różnych profitów. I trzeba było familijną tradycję kontynuować, bo „tak się trudno rozstać”.

Koniec końców zostaniecie z tym, czego nikt nie będzie chciał odebrać. Z sierpem i młotem i czerwonym sztandarem. Domagając się wolności, równości i braterstwa albo śmierci wzorem francuskich rewolucjonistów. Stoicie nie po stronie rozsądku i rozwagi, ale po stronie maksymalistów i aby ten trujący, żrący jad lewicowego maksymalizmu w pełni oddać pozwolę sobie przytoczyć słowa jakobina Louisa Antoine Léon de Saint-Just’a: „Żeby zbudować nowy świat, należy zniszczyć stary. W tym celu trzeba zniszczyć ludzi z tego świata. Jeśli zajdzie konieczność wymordowania 90% Francuzów, należy zabić 90% Francuzów. Te 10%, które zostanie wystarczy, by odtworzyć ludność Francji”. Mocne. „Mają rozmach…” nie dokończę. A że narzędziem mordu będzie polityczna poprawność (w najlepszym wypadku) – cóż rewolucja łagodzi z czasem obyczaje. Manipulacja ostatecznie jest skuteczniejsza i nie ma tej krwi i ciał martwych ofiar i całej brudnej roboty.  Z polskich tradycji zaś zostanie Wam już tylko jedna – tradycja konfederacji targowickiej. Jak ówcześni zdrajcy ruszycie pilnie do obrony zagrożonej wolności przeciwko reformom Konstytucji 3 maja. Nie wiem kto odegra rolę carycy Katarzyny, ale na pewno znajdziecie sojuszników w dziele spiskowania przeciw naprawie spraw publicznych w Rzeczpospolitej. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka