Zamki na Piasku Zamki na Piasku
2630
BLOG

Paryż wart jest mszy?

Zamki na Piasku Zamki na Piasku Polityka Obserwuj notkę 88

Islam jest religią pokoju.

Nie łączcie krwawych zdarzeń w Paryżu z religią wyznawaną przez muzułmanów.

Mówmy o tym w jaki sposób walczyć z terrorystami, bo terroryzm jest złem, które nie ma swojej religii ani narodowości. To po prostu ekstremiści dla których religia czy narodowość nie jest rzeczywistym motorem działania, lecz jedynie zasłoną dymną.

Myślę, że to będzie zasadniczy kierunek w którym będzie podążać narracja we Francji (pewnie nie tylko)po zdarzeniach, jakie miały miejsce w Paryżu w dniu 13 listopada 2015 roku.

Bo tak już było po zamachu na redakcję francuskiego pisma z karykaturami.

Pierwszymi ofiarami fanatyzmu, fundamentalizmu i nietolerancji są muzułmanie” – powiedział wówczas prezydent Francji Francois Hollande w czasie swej wizyty w Instytucie Świata Arabskiego w Paryżu. Zaznaczył przy tym z pełnym przekonaniem, że islam jest możliwy do pogodzenia z demokracją i zapowiedział, że Francja będzie chronić wszystkie religie

Kanclerz Niemiec Angela Merkel natomiast, w swojej mowie wygłoszonej w Bundestagu, przestrzegała przed obarczaniem wszystkich muzułmanów odpowiedzialnością za zamachy. Podkreśliła także, że władze Niemiec „z całą determinacją państwa prawa” będą zwalczać wszelkie przejawy przemoc w stosunku do wyznawców Proroka.

Minister sprawiedliwości we Francji,  Christiane Taubira, uczestnicząc w pogrzebie ofiary ataku na „Charlie Hebdo” broniła panującego w jej kraju prawa do swobody wyrażania poglądów mówiąc: „Można rysować wszystko, w tym proroka, ponieważ we Francji, kraju Woltera i nieposzanowania, mamy prawo szydzić ze wszystkich religii”.

We Francji ani w Niemczech nikogo już nie stać na luksus mówienia prawdy.Nie chodzi tylko o to, że prawda nie jest mile widziana w świecie gładkich słów i zwrotów utkanych z pajęczyny poprawności politycznej. To nie jest kluczowe. Establishment polityczny dwóch wyżej wspomnianych krajów nie może powiedzieć, że jedynym identyfikowalnym źródłem paryskiej masakry są doktryny wpisane religię Proroka. Nie może też powiedzieć, że idei obecnych w islamie nie da się pogodzić z demokracją i państwem opartym na świeckim prawie. Nie chodzi przecież tylko i wyłącznie o to, że osoby, które jasno i stanowczo wyraziłyby taką opinię, notabene jak najbardziej zgodną z prawdą, zostałyby poddane publicznemu zlinczowaniu ostrą falą krytyki, jaka spłynęłaby czernią czcionek z pism lewicowych i liberalnych.

Chodzi po prostu o to, że wyznawcy Proroka a jest ich nie mało, to właśnie obywatele Francji i Niemiec. Powiedzenie kilku słów prawdy byłoby podżeganiem do krwawych zajść na terytorium tych krajów, podżeganiem do destabilizacji i radykalizacji a we efekcie do wojny domowej z martwymi ludźmi na ulicach Marsylii, Paryża, Berlina czy Monachium.

W tak nędznej sytuacji są dziś postawione elity polityczne – zarówno francuskie jak i niemieckie. Kłamstwo jest dla nich jedynym ratunkiem na dziś. Ale czy także na jutro i pojutrze? Śmiem w to wątpić. Albert Camus mawiał, że rzeczywistą i słuszną miarą wolności człowieka jest stan w którym może on obyć się bez kłamstwa. Politycy Francji nie są w stanie obyć się bez kłamstw – są zakładnikami patowej sytuacji w której zapobiegając radykalizacji nastrojów na teraz podpisują wyrok skazujący na radykalizację w przyszłości. Bo jak pisał Mikołaj Gogol – „Kłamstwo głoszone jako prawda budzi wściekłość”.

Henryk IV Burbon, zwolennik hugenotów i król Nawarry,  wstępując na tron Francji po ślubie z katolicką księżniczką Margot (Marguerite de Valois - córka Katarzyny Medycejskiej) w dniu 18 sierpnia 1572 roku musiał zmienić wyznanie i wyrzekł owo słynne zdanie, że „Paryż wart jest mszy”. Było to zdanie, które wyrażać osiąganą przez małżeństwo zgodę pomiędzy katolicyzmem i protestantyzmem we Francji.

Wielce jest prawdopodobne, że w naszych czasach Paryż, dla rządzących nad Sekwaną, wart będzie salatu i to niejednego (jeden z 5 filarów wiary w islamie). Ale i oni muszą pamiętać, że niewiele dni i nocy a dokładnie pięć, minęło od zawarcia małżeństwa Henryka z La Reine Margot, gdy w nocy z 23 na 24 sierpnia (dzień św. Bartłomieja Apostoła) wyrżnięto nie tylko w Paryżu, ale i w całej Francji 20 tysięcy hugenotów.  Zgoda była więc pozorna i przez następne 30 lat aż do edyktu nantejskiego Francuzi wykrwawiali się w wojnach religijnych.

Warto o tym pamiętać. Mówienie prawdy ma swoją cenę, ale i jej niemówienie też. Jest to jeden z ostatnich momentów w których można jasno i bez wahania powiedzieć: kultura i moralność islamu nie jest pod pogodzenia z kulturą europejską. Nie jest jej równa. Jest od niej gorsza. Jest czystym barbarzyństwem praktykowanym przez ludzi ciemnych i przesiąkniętych nienawiścią do innych i żądzą mordu.Jest dokładnie w tym miejscu w którym jest rok wg. kalendarza islamskiego czyli w 1435 roku. Dzieli nas 6 wieków.

Ale - i to jest smutna konstatacja -  na taką odwagę nie stać tych, co władają obecnie Francją. Tchórzostwo i  prawienie frazesów jest immamentną cechą elit europejskich zakorzenionych w ideach liberalnych i lewicowych. Cechą sprzedawaną w ładnym opakowaniu rozsądku i kulturze równości dla każdej racji.

Jednak, trawestując Williama Shakespeare’a, „taka rozwaga czyni nas tchórzami” („Hamlet”) a „lekkomyślność to wielka przyjemność - przedtem i w trakcie. Ale nigdy potem” (Stanisława Fleszarowa – Muskat).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka