Znowu Powstanie Warszawskie. Powstanie Warszawskie pod pręgierzem pytań o jego sens. Powstanie Warszawskie któremu stawia się ciężkie zarzuty: skrajnej nieodpowiedzialności, politycznej i militarnej dezynwoltury, zbrodni. Praktycznie nauczyłem się nie denerwować słysząc tak ostre słowa. Nauczyłem się rozumieć argumenty przeciwników Powstania Warszawskiego. I gdy mam okazję je słyszeć staram się odpowiadać tak.
Czy słyszałeś o czterdziestu męczennikach z Sebasty? Z reguły odpowiedź brzmi nie. Wiesz, to byli chrześcijanie z Kapadocji żyjący pod rządami Konstantyna i Licyniusza. Owych 40 było żołnierzami XII legionu rzymskiego. Zwał się ów legion Błyskawicą (Legio XII Fulminata). Współcesarz Licyniusz postanowił zmusić Błyskawicę do oddania czci pogańskim bożkom a tym samym do wyrzeczenia się wiary w Chrystusa a gdy legioniści odmówili mu wystawiono ich bez odzienia na mróz pozwalając im umrzeć zaś ich ciała spalono. Stało się to w okolicach Sebasty – dziś miasto w środkowej Turcji a tamtych czasach miasto w Armenii.
Głupcy! Przecież mogli oddać cześć pogańskim bożkom i nie wyrzec się wiary. To częsty komentarz. Mogli oddać cześć i pozostać wierni. Tak jakby mogły żywioły ognia i wody żyć ze sobą w harmonii. Mówię wówczas: niekoniecznie. To pokazuje różnice. Różnice w pojmowaniu zgodności przekonań i czynów. Gdy żyjesz w zgodzie z tym, co uważasz jesteś wolny nawet, gdy płacisz za to wysoką ceną. Jeżeli tej zgodności nie ma – zawsze jesteś niewolnikiem, który rozważył już wszystkie za i przeciw i wie, że trzeba przyłączyć się do silniejszych a w sercu pielęgnować lichy płomyczek buntu. Tak w sercu nie zgadzałem się na nieprawość, ale moje usta milczały.
Ależ co to ma wspólnego z Powstaniem Warszawskim! Ma. Tak jak prymitywny konsument kultury popularnej nie jest w stanie zobaczyć piękna „Ekstazy św. Teresy” Gianlorenza Berninegiego lub ulec smutnym tonom „Requiem” Mozarta tak samo Ty nie jesteś w stanie sobie wyobrazić, że dla tych, co byli przed Tobą Polska była wartością najświętszą po Bogu i walczyć o jej wolność był i obowiązkiem i honorem. Łzy tych, którzy przeżyli i płaczą nad utratą przyjaciół, ruiną miasta, spalonymi zabytkami kultury i płonącymi rękopisami są prawdziwe. Bo rozumieją bezmiar straty. Twoje nie są prawdziwe, bo Ty cierpisz z innego powodu: Polska męczeńska jest dla Ciebie wstydem, bo Ty przecież nie chcesz czcić klęsk.
Dlatego biedny człowieku zastanawiający się z marsową miną nad tym czy dziś wieczorem wybrać „Tyskie” czy „Żywiec” lepiej milcz. Bo to jedyny wybór, który nie przekracza Twojej miary zdarzeń. My, Polacy a nie obywatele używający języka polskiego rozumiemy skąd przychodzimy. Znamy swoją przeszłość. Oddajemy bohaterom, co bohaterskie. Widzimy wprawdzie błędy, lecz wiemy, że im, tak samo jak i nam, nie było dane znać przyszłości. Wiemy, że winni są nie ci, co podjęli walkę o wolność, ale ci, którzy chcieli ich zniewolność. Nie uważamy kolaboracji za cnotę a tchórzostwa za wyrafinowany przejaw sprytu.
Ale już nie zadręczam - wybór między "Żywcem" a "Tyskim" jest i tak wystarczająco trudny.