Zamki na Piasku Zamki na Piasku
2236
BLOG

Kto chce wolności bez zamieszek, ten chce deszczu bez burzy

Zamki na Piasku Zamki na Piasku Polityka Obserwuj notkę 128

Art. 57 Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej jasno stanowi: „Każdemu zapewnia się wolność organizowania pokojowych zgromadzeń i uczestniczenia w nich. Ograniczenie tej wolności może określać ustawa.”

Z tego punktu widzenia każdy, w ścisłym znaczeniu tego słowa, kto przeciwstawia się Marszowi 13- grudnia jest zadeklarowanym wrogiem demokratycznego państwa prawa. Zwolennikiem barbarzyńskiego przekonania, że w państwie prawa są tacy, którym wolno więcej i tacy, którym wolno mniej mimo, że na gruncie porządku prawnego mają zapewnioną równość. Towarzystwo Demokratyczne Polskie działające w Francji w XIXw. napisało w swoim manifeście politycznym: „Bez równości nie ma wolności, bo tam, gdzie jednym nie wolno czynić tego, co drudzy czynić mogą, musi być z jednej strony niewola, a z drugiej despotyzm”. Aleksander Puławski i Tadeusz Krępowiecki mieli rację. Konstytucja wolność zgromadzeń traktuje jako jedną z wolności i praw politycznych. Kwestionowanie przez kogokolwiek prawa partii opozycyjnej do organizacji tego marszu jest dla mnie dowodem, że ma się do czynienia z osobą, która cywilizacyjnie nie dojrzała do funkcjonowania w demokracji. Która żyje w przekonaniu, że wszystko to, co mówi i robi władza jest dobre nawet, gdy jest sprzeczne z prawem. Która sądzona wg. stanu jej ducha i podejścia do wolności innych bardziej pasuje do PRL aniżeli państwa wolnych obywateli.

Nie ma dla mnie żadnego znaczenia w kontekście Marszu 13 grudnia czy ma się przekonanie, że wybory były przeprowadzone lege artis czy wręcz przeciwnie -  stanowiły zaprzeczenie realizacji prawa wyborczego obywateli.

Na tym właśnie polega wolność, że ma się prawo do publicznej demonstracji swoich przekonań i opinii. Że ma się prawo występowania w obronie fundamentalnych zasad demokratycznych. Że ma się prawo mieć przekonanie, że te zasady zostały złamane i posiada się prawo żądania restytucji architektury instytucji wyborczych, które działają w sposób nieprawidłowy.

Przeciwnicy Marszu 13- grudnia mówią, że to jest podpalanie Polski, że to jest awanturnictwo, że to jest wielkie ryzyko niszczenia mienia publicznego a ja mówię im słowami Marka Twaina – „Kto chce wolności bez zamieszek, ten chce deszczu bez burzy”.

Chciałbym powiedzieć nawet więcej używając słów amerykańskiego filozofa Allana Blooma: „Najbardziej udaną tyranią jest nie ta, która w celu zniewolenia używa siły, lecz ta, która odbiera wszelką wiedzę na temat tego jak wygląda wolność, czyniąc ją niepojętą, ta, która odbiera wszelką świadomość tego, że istnieją inne drogi, ta, która odbiera poczucie jakiejkolwiek zewnętrznej rzeczywistości”.

To jest właśnie esencja tego, co brzydzi mnie w oponentach Marszu 13 – grudnia: przekonanie, że wraz objęciem władzy przez PO wszelkie konkurencyjne idee muszą umrzeć, że istnieje tylko jedna racja i zawsze istnieje podsądny, którym jest PiS, co do którego wydaje się medialne orzeczenie: to są ci, co nie mają racji. Awanturnicy. Burzyciele.

Mierzi mnie to. To nie jest język dyskursu politycznego – to jest język propagandy. To są słowa żywcem wzięte z innej epoki, słowa „Słowa Ludu”, które napisało onegdaj na pierwszej stronie: „Wichrzycielom i demagogom mówimy: NIE! Uczciwą, solidną pracą odbudujemy stracone zaufanie”.

Wrogowie demokratycznego państwa – wolno maszerować, wolno mieć swoją opinię. Musicie się przyzwyczaić – to jest właśnie korzystanie z wolności zgromadzeń.  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka