Zamki na Piasku Zamki na Piasku
275
BLOG

No.5, 1948 - polityka abstrakcyjna w sosie polskim

Zamki na Piasku Zamki na Piasku Polityka Obserwuj notkę 1

 Jest taki słynny a przynajmniej bardzo drogi obraz Jacksona Pollocka – „No.5, 1948”. To sztuka abstrakcyjna czyli oderwana od figur i wykorzeniona z ilustracyjności. Coś przedstawia – wie to artysta a przynajmniej uchodzi za tego, który wie a każdy inny próbuje sobie wykoncypować – co to ma być i o co w tym chodzi. Wspominam o tym, gdyż uznaję, że abstrakcjonizm to jest właśnie poziom debaty o sztuce politycznej uprawnianej w Polsce.

 

Najpierw 3 krótkie ilustracje:

 - ten, który głosuje na PO: wiem, że nie spełni żadnego z moich oczekiwań, ale ryzyko zdobycia władzy przez innych (tych gorszych, szalonych, nieodpowiedzialnych) skłania mnie do takiej decyzji. Oto doświadczony gorzko i zdegustowany amator – racjonalista: nie może być nic lepszego od tego co już istnieje. Destrukcyjna postawa.

- ten, który głosuje na PiS: trzeba odsunąć od władzy tych, którzy ją sprawują, bo gorzej być nie może. Ale w kalkulacji nie jest brane pod uwagę, że może być tak samo lub tak nieznacznie lepiej, że to trudno to będzie zauważyć.  W każdym razie: pogodzenie się z losem vs. nadzieja na jego odmianę.

- doświadczenie. Zakładamy, że czegoś uczy. Nie dotyczy to polityki. Zdobycie władzy jest zawsze identyczne: program polityczny do szuflady, obietnice do szybkiego zapomnienia, obsada każdego krzesła w każdej strukturze w której państwo działa. Państwo staje się sprawą partyjną. Nadzieja na odmianę jest zatem wariantem skrajnej naiwności.

To na co zużywamy amunicję słów jest tylko i wyłącznie abstrakcyjne:

- oddawanie głosu negatywnego (przeciw innym) jest tylko i wyłącznie dowodem (smutnym) na to, że nie istnieje partia, która mogłaby reprezentować mój interes

- oddawanie głosu pozytywnego (jestem za) jest tak naprawdę głosem sprzeciwu wobec innych, gdyż oparte jest nie na programie politycznym, ale krytycznym stosunku do obecnej władzy i nadziei, że wybór innej przyniesie odmianę (doświadczenie polskiej demokracji natomiast temu przeczy).

Jest abstrakcyjne, gdyż oparte na tym, co sobie wyobrażamy, bo też i tak niejasny jest obraz, którym nas pretendenci do władzy kuszą i nęcą.

Gdyby miał o programach polskich partii politycznej wypowiedzieć się mistrz lakoniczności streściłby je do 2 słów: „Będzie lepiej”. Kiedy? Komu? Jakim sposobem?

Nie o to chodzi, że partie programów nie mają, ale ze ich nie używają. To zaś, ze nie są używane wynika z bardzo prostej rzeczy: człowiek z reguły robi tak, aby się specjalnie nie narobić. Więc gdy wystarczają frazesy to dlaczego nie mówić frazesów? Sprzedaż iPodów w średniowieczu też nie ma sensu, jeżeli nie ma prądu ani Internetu. To byłaby klasyczna krew w piach.

Skoro nikt nie pyta za co Pan zrobisz to, co obiecujesz? Jak to zrobisz? Kiedy to zrobisz? To po co na te pytania odpowiadać? Tym bardziej szkoda się trudzić skoro to nie wyborca wybiera (bo przecież nie wybiera się u nas ludzi, ale partie), ale wybiera wódz partyjny kogo wyborca wybierze i nie musi z ludem tego konsultować w ramach prawyborów.

Taką mamy karykaturę, ale czego jak czego tego właśnie odebrać sobie nie damy. A jeżeli autora zapytacie: a jak jest na to rada – ano taka: sami weźcie sprawy we własne ręce i bądźcie obywatelami. Cudów żadnych tu nie będzie. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka