Zamki na Piasku Zamki na Piasku
324
BLOG

Nie mówmy o gospodarce. Lepsze mamy srututu.

Zamki na Piasku Zamki na Piasku Polityka Obserwuj notkę 0

 To o czym się nie mówi jest znacznie ważniejsze niż to o czym się mówi a jeszcze ważniejsze jak się o tym mówi.  W zasadzie truizm.

Nudna debata. Tego właśnie potrzebujemy. Np.:  Smoleńsk 2010 – są wątpliwości i kontrowersje tak co zagadnień prawnych jak i faktycznych. Co jest przeszkodą aby w tej sprawie odbyła się rzetelna debata naukowa? Strach przed normalnością. Wiedza wzbogaca i eliminuje manipulatorów (nie da się jej łatwo zastąpić na powrót niewiedzą – patrz: pług wypiera sochę). Strach przed tym, że rozum przezwycięży emocje a emocjami jednak łatwiej zarządzać. Tym najbardziej prymitywnymi najłatwiej. Nienawiść niszczy zwłaszcza nosiciela. Ale to tylko pocieszenie. Marne: nosiciel jest skuteczny a jeżeli robi to dla pieniędzy: nieśmiertelny (nb. dlatego właśnie bolszewicy lubili kanalie i łapówkarzy – jasna motywacja i posłuszeństwo).

Gospodarka jest w zasadzie kolejną ofiarą braku prowadzenia dyskursu na poziomie publicznym. Wszystko to, co się dzieje w tej sprawie w lat 90 przypomina mi trochę rewolucję bolszewicką. Dyktatura przemocy intelektualnej. Wygląda to mniej więcej tak: Balcerowicz = wielki reformator. Prywatyzacja = tak. Przedsiębiorstwa państwowe = nie. OFE = tak (dawnej). Praca do 67 lat = tak. VAT w górę = tak. Mam nadzieję, że rozumiecie Państwo o co mi chodzi? Nie? O myślenie dogmatyczne. Dogmaty mają swój sens, ale w religii. W gospodarce nie – gospodarkę nosi się w portfelu.  No w każdym razie nie lokuję jej na zielonej wyspie, której jak Atlantydy nie ma (opinie są podzielone – ironia). Dla jasności: dogmat jest zmienny, ale nadal jest dogmatem.

Zerknijmy na naszą gospodarkę. Jest powód: 23 sierpnia 2014 rok „Wall Street Jurnal” artykuł „Polish Shale Sector Needs Hands” zilustrował zdjęciem konia ciągnącego siewnik a drugim planie stoi wóz drabiniasty. Jasne: to nieuprawione nadużycie. Nie do końca.

Handel zagraniczny: 1994 – 2012 zanotowaliśmy ujemny bilans. > 600 mld. Czy coś to znaczy? Przynajmniej to: niekonkurencyjną gospodarkę w skali wymiany międzynarodowej / finansowanie źródeł pracy poza Polską / konieczność pokrywania strat: kredyty lub sprzedaż własności.

Jabłka vs. volkswageny – inny element polskiej struktury eksportu – czyli prymat surowców nad produktem. Nasze skarby: żyto, ziemniaki, pieczarki.  Super : 1 auto = 25 ton jabłek. Tylko, że utrzymanie takiej struktury na dłuższą metą sprawi, że nastąpi stagnacja.  Wszystko rozbija się o wydajność pracy (produkt narodowy brutto / ilość zatrudnionych ew. PKB / godzinę pracy).  Kluczowe: to co się produkuje (szczerze: pieczarki i żyto nie są to drogie rzeczy) i czym się produkuje (użyta technologia).  Cała konkurencyjność sprowadza się do niskich płac i jest motorem do ich utrzymania.  Punkt odniesienia: Belgia, Holandia, Francja > 130% śr. UE vs. Polska – 66%. Mówiąc inaczej: dopóki nie zaczniemy wytwarzać rzeczy droższych dopóty pozostaniemy z siewnikiem i koniem. Przykład: mazowieckie, śląskie, dolnośląskie –największa produktywność w kraju, bo przemysł – najniższa: podkarpackie, lubelskie, bo rolnictwo.

Ryzyko: stanie się spichlerzem Europy. To przyniosło nam sukces w przeszłości, aby stać się przyczyną klęski na dłuższą metę (pańszczyzna = brak handlu wewnętrznego; specyficzna stratyfikacja społeczna: w II RP 67% osób było zatrudnionych w rolnictwie – w Niemczech: 29%).

Inne spojrzenie: portfel 20 największych przedsiębiorstw Polski i Niemiec. Tu: dominacja – surowce, ropa, handel. Tam: chemia, motoryzacja, technologia, software. Inna sprawa: ile z tych 20 przedsiębiorstw największych w Polsce inwestuje zyski w Polsce.

Bilans płatniczy: czyli wpływy contra wypływy dochodu. Do wejścia do UE zawsze byliśmy w ostatecznym rozliczeniu na minusie: 0,5 – 2 mld EUR. Od 2004 roku minus rozszerzył swój margines od skromnych 5 mld. do prawie 16 mld. EUR. Co to znaczy: zyski nie są inwestowane w miejscu ich wypracowania, ale transferowane. Zawsze można powiedzieć: zaraz – a ta kasa z UE co płynie do nas wartkim i szerokim strumieniem: budżet UE zakłada na lata 2014 – 2020 dla Polski 72,5 mld. (300 mld. zł w uproszczeniu). Duuuużo. Pierwsze wrażenie. Potem mniejsze:  rocznie – 43 brutto a po odliczeniu 15 mld składki członkowskiej zostaje 28 mld. Potem robi się jeszcze mniejsze: to nie pieniądze do swobodnej dyspozycji.  Wymagają też własnego wkładu.

Biurokracja: o biurokracji się mówi. Rzadko. Ale się mówi. Prawie słychać jak rośnie. 443 tys. to armia (co najmniej 20 mld zł rocznie). Tłusta trzy razy bardziej niż w 1989 roku. Rozwój technologii nie jest barierą wzrostu liczby urzędników – taki paradoks. Ale to jest tylko mniejsza część większej całości: sfera budżetowa to ok. 3,2 mln (22% pracujących). Pracuje nas ok. 14 mln czyli 4 osoby składają się na pensję 1 osoby w budżetówce . Krótkie spojrzenie na Zachód: Niemcy – 14%. W latach 2008 – 2011 byliśmy w gronie europejskich  liderów wzrostu… liczby urzędników (odpowiednio -13,8%; byli lepsi – dla jasności). Szkoda, ze akurat w tym gronie: Brytyjczycy i Francuzi postanowili redukować, Nie wspominając o Łotyszach (prawie – 30%). Rozważymy przypadek – krótko: Polska vs. Gruzja w kontekście rankingu Doing Buisness: na 8 pozycji Gruzini – Polska na 45 pozycji. Co się zdarzyło w Gruzji: „To nie były nawet reformy. Po prostu starliśmy całą naszą biurokrację z powierzchni ziemi” – wiceminister sprawiedliwości w Gruzji. Dokładnie: z 85 tys. zostało na placu boju… 10 tys. Plus: taniej. Plus drugi: można więcej płacić. Plus trzeci: zwiększają się wymagania wobec kandydatów. Odwrotnie niż w Polsce.

Handel zagraniczny na minusie. Bilans płatniczy na minusie. Biurokracja na fali wzrostu. Dodajmy do tego bezrobocie (od 92 roku zawsze > 10% - koszty utrzymania + niewykorzystana produktywność). Mamy komplet plag a to przecież zaledwie ich część (korupcja – nie zapominajmy o korupcji) aby stać się krajem powolnego rozwoju. Bez zmiany w tych obszarach można stwierdzić krótko – osiągnęliśmy szczyt.

Można powiedzieć: ależ pesymizm. Jest lepiej niż 1990 roku. Prawda. Ale wiecie Państwo – nawet Korea Północna ma Internet J. Nie przesadzajmy więc.

Braki. Państwo nie jest aktywne (w rozumieniu tworzenia warunków sprzyjających bogaceniu się obywateli – bez prężnej gospodarki nie da się tego zrobić). Społeczeństwo nie jest obywatelskie i brak nudnych debat temu sprzyja. Politykom taki stan rzeczy odpowiada. To krótkodystansowcy: pojawiają się na zawodach tylko przed wyborami.

Finiszując zakończę Gruzją: Prezydent Saakaszwili postanowił walczyć z korupcją policji drogowej. Ultimatum: albo zakończą brać łapówki albo wszyscy odchodzą. Brali nadal. 14 tys. policjantów odeszło ze służby. „Gdybyśmy walczyli z korupcją w białych rękawiczkach nic byśmy nie osiągnęli”.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka