Najpierw rząd techniczny a potem wcześniejsze wybory. Taka to strategia Prawa i Sprawiedliwości.
Przekombinowane.
Rząd to rząd a techniczny to tylko przymiotnik. Wiele energii i sił zużyje PiS na to, aby doprowadzić do powstania takiego rządu i nie wiadomo czy to się tak naprawdę uda.
Jest kryzys. Kryzys, który uderza w obecny rząd i jego wiarygodność. Okazja, która się opozycji nie powtórzy. Szczęście nie trwa wiecznie.
To jest właśnie ten moment – domagać się przedterminowych wyborów, bo rząd stracił zaufanie.
Pal licho media – jeżeli teraz staną murem za rządem to też stracą zaufanie.
Upiorna praca, jaką trzeba wykonać, aby utworzyć rząd i towarzyszące jej swary i kłótnie - to da tylko tak potrzebny czas na złapanie oddechu D. Tuskowi.
Bo PO z niczego nie zrezygnowało. Wysyła tylko uspokajające sygnały. Do mediów – tak to było za ostro. Do społeczeństwa – no jeżeli będzie źle to poddamy się demokratycznej weryfikacji.
Jak mawiał pirat królowej Elżbiety – okazja raz stracona nie powraca nigdy.
Szkoda więc ją stracić.
Po nocy przychodzi dzień i po burzy spokój – taka jest kolej rzeczy.
Na to liczy PO. A jeżeli to dostanie to nie zmarnuje i wpiszemy tylko na listę afer PO kolejną – podsłuchową.
Prezes PiS zdecydował się na partię partyjnych szachów a czasami trzeba po prostu zagrać z kontry.
Tak, czasami trzeba wyprowadzić sierpowego i znokautować przeciwnika.
To tyle.
Krzysztof