Śmierdzi! Smród niesie się przez całą Polskę. Co tak cuchnie? Trup Platformy Obywatelskiej puszczający wiatry. Epoka hibernacji wywołanej zaklęciami medialnych czarowników z zaprzyjaźnionych stacji skończyła się. Lody topnieją i padlina wyłania się spod kry. Gapi się oszołomiona z telewizyjnych monitorów. Oślepiona nagle nagim światłem.
Jeszcze wierzy, że los się odmieni. Że istnieje możliwa do zastosowania krioterapia. Że przyniesie ona oczekiwany i zbawienny skutek.
Jeszcze krążą pod studiach telewizyjnych i radiowych zombiaki. Zombiaki takie jak Adam Szejnfeld. Ten zombiak z przyrośniętym grymasem do twarzy mającym udawać uśmiech wierzy, że zawiodła komunikacja społeczna. Że to właśnie trzeba poprawić. Że jeszcze więcej picu i bajeru. Że jeszcze więcej fajerwerków propagandy i znowu noc będzie dniem.
Inny zombiak wierzy, że trzeba znowu postawić na gazie zupę z finansowaniem partii politycznych z publicznych pieniędzy. Że niby on taki oszczędny.
Następny zombiak przypomniał sobie o fundamentach programowych i sonduje współbraci jaka u nich temperatura ideowa w skali gowina. Inne zombiaki patrzą na to spode łba – albo nie wiedzą o czym mowa albo uważają, że to zły czas na powrót do korzeni. A pewnie, że zły. Szczaw na nasypie i mirabelki na gałęzi – oto w czym trzeba się rozsmakować. Bo to dobre przecież jest.
Ech zombiaki - śmierdzi Wam z japy. I ta wóda pod sałatkę zasponsorowana przez podatnika. I ruski gaz. I śmieci. Trochę higieny, że o szacunku i kulturze nie wspomnę.
Ach gdzież te ochy i achy, gdy cała Europa mówiła Sikorskim a najbardziej sam Sikorski.
Ach gdzież te ochy i achy, gdy dumnie dzierżyliśmy palmę przewodnictwa w UE. I jak ta palma świetnie nam odbijała łowickimi bąkami a to wszystko popijaliśmy mlekiem z miodem a 6200 tancerek z drewna nam tańcowało, że hej i ho i hola!
Ach gdzież ta wyspa zielona, gdzie lemingi hasały jak zające wśród pian i sztormów kryzysu. Gdzie ona gdzie?
Ach gdzież te niegdysiejsze śniegi chce się zawyć za Villonem z tęsknoty…
Staszewski śpiewał kiedyś piosenkę o człowieku, który jęczał, że podczas wyprawy górskiej jego towarzysze zjedli mu z głodu nogę, aby na końcu się przyznać, że zjadł ją sam.
I na takie wyznania i przyznania przyjdzie pora – sami zjedliśmy swoją nogę.
Choć w ustach człowieka, co słowa prawdy w życiu nie powiedział i to zabrzmi jak kłamstwo.
Bo wspólnym wysiłkiem całego kolektywu i tak dalej budowali my budowali i ….
Nie ma co się oszukiwać.
Sukces to wynik ciężkiej pracy. Nie sztabu speców od piaru wykuwających w pocie czoła ładne hasła i plakaty. Ale zwykłej uczciwej pracy.
A PO to po prostu zwykłe, śmierdzące lenie, które bujane na fali dobrej opinii mediów uważały, że dobiją spokojnie do brzegu i sięgną znowu po koronę i berło.
A takiego wała jak Polska cała.
Lemingi porwane za młodu i sprzedane niczym David Balfour handlarzom niewolnikom czujnie nastroszyły uszy i otworzyły zaspane ślepka.
Pomyłka? Pomyłka?
Jak mawiał Stasiek Anioł - Pomyłka? Pomyłka? A w Charkowie dali dwóm mężczyznom ślub. Wszyscy mówili pomyłka, pomyłka! No i po roku urodziły im się bliźniaczki.
Więc nie jest tak źleJ
Trzeba jeszcze poczekać na Tuska, który powie – Co mogłem to załatwiłem. Po czym kamera dyskretnie pokazuje zamykające się drzwi męskiego WC.
A na koniec - pozostając w grochowiakowej poetyce smrodu i turpizmu - polecę Szekspirem - "Gnój pachnie gnojkowi".
To tyle.
Howgh!
Krzysztof